Kolejna różnica zdań w koalicji Tuska. Siemoniak wskazał, o co chodzi
W środę Sejm odwołał członków Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022: Sławomira Cenckiewicza (przewodniczącego komisji), Łukasza Cięgoturę, Andrzeja Kowalskiego, Arkadiusza Puławskiego, Marka Szymaniaka, Michała Wojnowskiego, Andrzeja Zybertowicza i Przemysława Źurawskiego vel Grajewskiego. Józef Brynkus sam złożył rezygnację.
O sprawę raportu komisji ds. badania rosyjskich wpływów, gdzie wymieniono między innymi jego nazwisko, był pytany Tomasz Siemoniak z Koalicji Obywatelskiej.
– Ta pseudokomisja nawet złamała swoje własne reguły. Nikt mnie nie zapytał o zdanie, nikt mnie nie przesłuchał, jeśli można tak powiedzieć. Oczywiście, że nikt mnie nie wezwał. Mamy do czynienia z taką sytuacją, że gdy było pewne, że będą odwołani członkowie tej komisji, coś naprędce na kolanie napisali. Jak się okazało w ogóle umieścili tam nazwiska przedstawicieli państw NATO-wskich, zarzucając że to są jacyś rosyjscy przedstawiciele. Niepoważne działanie, myślę że poza publicystyką, którą to nieco ożywiło, dla nikogo to nie jest żadne skazanie – powiedział Tomasz Siemoniak w „Popołudniowej rozmowie” RMF FM.
Różnica zdań w koalicji
Nie wiadomo jednak, jakie będą dalsze losy komisji. Siemoniak przyznaje, że w tej kwestii nie ma porozumienia między partiami z koalicji.
– Nie ma decyzji o powołaniu nowych członków komisji ds. wpływów rosyjskich – przyznał. Siemoniak dodał, że jego zdaniem nie powinno się tego robić. – Wiem, że tutaj zdania w koalicji są różne. Na pewno liderzy tę sprawę rozważą i jakieś decyzje podejmą – dodał.
– Na pewno wpływy rosyjskie w Polsce trzeba badać, powinny to badać służby, prokuratura, być może jakieś specjalne ciała. Natomiast zabrano się do tego, nie po raz pierwszy, ośmieszając w ogóle czy doprowadzając do karykatury tego rodzaju działania – stwierdził.